- Liam wyjdź! - krzyczałam wściekła na chłopaka.
- Nie wyjdę! Jesteś moja! I nie życzę sobie widzieć ciebie z nim sam na sam!
- To nie jest koncert życzeń kochaniutki! I nie jestem twoją własnością! Jake jest moim kolegą. Już nie mogę spotykać się ze znajomymi?! Zabronisz mi? - patrzyłam w jego błyszczące złością oczy.
- Tak zabronie! Ma się stąd wynosić, albo mu w tym pomogę! - ruszył w stronę salonu.
Zaciskąc pięściami jego koszulkę. Mimo to że niebieskooki był od niego sporo wyższy, Payne dysponował większą siłą. White się nie bał. Z łatwością mój chłopak wywalił go za drzwi gdyż ten nie stawiał żadnego oporu.
- Jak jeszcze raz go tu zobaczę to ci obiecuję że będzie krwawił - zawyłam z bólu kiedy przycisnął mnie do ściany.
- Jeśli tylko zrobisz mu krzywdę.. koniec z nami - szatyn wydawał się nie zdawać sobie sprawy z tego co powiedziałam.
- Jutro wychodzimy na miasto - szepnął mi do ucha - załóż jakieś fajne leginsy, kotku.
Oderwał się ode mnie i po prostu wyszedł. Nienawidziłam go, a zarazem kochałam.
***
- Powinnaś już dawno z nim skończyć - wyznał Jake patrząc mi prosto w oczy kiedy posadził mnie na blacie stołu na zapleczu. Nie byłam zbytnio niska ale był naprawdę wysoki. Większość ludzi zaledwie sięgała mu do szyi.
- Wiem że się o mnie martwisz Jake. Ale nie masz powodu. Kocham liama a on kocha mnie
nie zrobił by mi krzywdy... jest po prostu o mnie zazdrosny - uśmiechnęłam się patrząc na chłopaka.
- Gościu ma jakąś obsesje! Mary zastanów się. Tak się nie traktuje dziewczyn.
- Może nie jest za bardzo czuły. Ale jest dobrym człowiekiem.
- Ślepa jesteś? - głęboko zaciągnął się tytoniem - Ja traktował bym cię lepiej - przybliżył się i objął w szerokim uścisku.
- Obiecaliśmy coś sobie Jake - powiedziałam cicho.
- Przecież wiem.
Z uścisku wyrwała nas wkurzona Amy.
- W barze pełno ludzi. Sama sobie nie poradzę - przewróciła oczami i zarzuciła blond włosy.
Poszliśmy za nią.
- Więc tak : Dla Pani sałatka, dla Pana było duże piwo tak? - zapisywałam wszystko na małej karteczce - Coś jeszcze? - uśmiechnęłam się serdecznie w stronę klientów.
- Nie dziękujemy - odpowiedział zielonooki brunet patrząc po chwili na speszoną dziewczynę.
Podałam karteczki Jake'owi. Przeczytał wszystkie zamówienia na alkohol a Amy zwinnym ruchem zabrała papierki na kuchnię.
Chłopak profesjonalnie napełnił 5 dużych kufli złocistym trunkiem uśmiechając się do mnie. Pracowałam tu dość długo więc z doskonałą precyzją wzięłam wszystkie na pełnione szklane pojemniki i poroznosiłam klientom. Czułam palące wzroki innych mężczyzn siedzących moje ruchy. Nienawidziłam tego.
Z myśli wyrwało mnie klepnięcie w tyłek. Odwróciłam się by zwrócić uwagę odważmu gościowi gdy zobaczyłam kto był sprawcą chwilowej sytuacji.
- Witam siostrzyczko. Świetnie ci wychodzi rola kelnerki - uśmiechnął się pijacko patrząc na mnie brązowymi tęczówkami.
- Zayn. Proszę cię. Co ty tu w ogóle robisz?! Nie przeszkadzaj mi w pracy - byłam na niego zła.
- Nie denerwuj się tak.. masz może jakieś pieniądze?
- Nie dam ci żadnej kasy! Myślisz że jestem taka głupia i nie wiem że wydasz je na narkotyki?! - wydarłam się.
- Csssiii... - skarcił mnie wzrokiem - nie jesteśmy tu sami.
Patrzyłam w jego rozszerzone źrenice i wyraźny zarys kości policzkowych na opalonej skórze. W żadnym stopniu nie byłam do niego podobna. I to mnie bardzo cieszyło...
***
Szykowałam się do wyjścia z Li. Ubrałam czarny top i spódniczkę w modnym kolorze. Strój był bardzo odważny. Ale wieczory były bardzo ciepłe.
~ Ubrania Mary ~ <-- kliknij="" p="">Zeszłam po schodach do salonu i zobaczyłam tam siedzącego chłopaka z pękiem kluczy w ręku. Widząc mnie od razu stanął na równe nogi i podszedł łapiąc za pośladek.
- Chciałem widzieć cię w leginsach, ale ta krótka spódniczka też mi się podoba - szepnął i mruknął całując mnie w szyję.
Szliśmy przez zatłoczoną ulicę w centrum Londynu. Liam oplatał moje plecy swym ramieniem. Patrzyłam na idące przed nami pary. Trzymali się za ręce, przytulali, skradali sobie nawzajem czułe pocałunki. Ten widok był uroczy a zarazem przygnębiający. Widać było że się kochali, patrzyli na siebie z miłością. Ze mną i z Li tak nie było. Był nie czuły, jego pocałunki nie były czułe i namiętne tylko ostre i bezuczuciwe. Nie patrzył na mnie tak jak każdy zauroczony chłopak, patrzył bardziej z pożądaniem. Nie był delikatny.
Chciałam chociaż raz czuć przy nim te pierdolone motylki w brzuchu. Ale tak nigdy nie było...
------------------------------------------
Witam ;3 Rozdział krótki, ale mam nadzieje że się spodobał. Może nie jest na razie zbyt ciekawy, nic się nie dzieje. Ale to tylko taki wstęp. Zapraszam do komentowania, ponieważ każdy taki gest jest dla mnie wielką motywacją a dla was to tylko kilka minut :) Z góry przepraszam za długi czas oczekiwania na rozdział ale czekałam na szablon wykonany przez koleżankę. I jest. Ale mam duże problemy z ustawieniem go jak widać.
Pozdrawiam :*
-->
Osz Ty! xD na mnie zganiasz? Co ma szablon do pisania rozdziałów? Masz szczęście, że fajny rozdział :*
OdpowiedzUsuńHaha! Nie wiem co jest z tym szablonem. Poddaje się :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny :) podoba mi się taki nieczuly Liam. Jakoś sprawdza się w tej roli :)
OdpowiedzUsuńCzuję, że to będzie niesamowite opowiadanie :) Pozdrawiam Cię i życzę dużo weny :)
Cudownie się zapowiada. Chłopak bez serca, wspaniały przyjaciel i brat narkoman. Już nie mogę się doczekać nn :D
OdpowiedzUsuńNie masz jeszcze zwiastuny na bloga ?
OdpowiedzUsuńChętnie ci wykonam , złóż zamówienie i gotowe .
Zapraszam.
http://zwiastuny-na-bloga-online.blogspot.com/
OMG to jest genialne *_* kiedy nexta?????
OdpowiedzUsuńLubię takiego niegrzecznego Liama :) Widać, że jest obsesyjnie zazdrosny o swoją dziewczyny, a z resztą który facet nie jest? ;D Pierwszy rozdział i zapowiada się na prawdę interesująco.
OdpowiedzUsuńZabieram się za drugi :)